Komunikacja zbiorowa w ostatnim czasie została wystawiona na ciężka próbę. W olsztyńskiej komunikacji miejskiej, ale nie tylko, operatorzy wdrożyli wytyczne związane z rozporządzeniem ministerstwa zdrowia w tramwaju lub autobusie może przebywać połowa osób w stosunku do liczby dostępnych miejsc siedzących. ZDZIT w Olsztynie wraz z operatorami oznakował odpowiednio miejsca pasażerów. Takie rozwiązania nie bardzo spodobały się pasażerom, choć rozumieją sytuację. Wiadomo, każdy kto oczekuje na autobus jadąc do pracy lub z pracy, chce dojechać jak najszybciej. Ograniczenie to sprawia sporo kontrowersji , zwłaszcza w godzinach szczytów komunikacyjnych. Ale o ile w komunikacji miejskiej pasażer w ostateczności może sobie pozwolić na oczekiwanie na kolejny autobus, to zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja w komunikacji podmiejskiej i regionalnej. Niewiele samorządów zdecydowało się pełnić role organizatora przewozów. Ale tam gdzie to właśnie gminy organizują transport, mieszkańcy mogą liczyć na komunikację, choć w ograniczonej liczbie kursów. Koszt funkcjonowania linii komunikacyjnych w pełni ponosi samorząd, zaś operator może spokojnie realizować zadania i przetrwać spokojnie tą nietypową sytuacje, nawet przy ograniczonej liczbie realizowanych zadań przewozowych. Gorzej sytuacja wygląda w gminach, które w całości polegały na prywatnym transporcie. Z powodu ograniczeń i spadku zainteresowania pasażerów, przewoźnicy zmuszeni są do zawieszania linii, lub ich całkowitej likwidacji. Niektóre samorządy opierające dowożenie dzieci do szkół liniami regularnymi, nie wykupiły biletów miesięcznych, lub zrobiły to w bardzo ograniczonym zakresie. To oznacza, że i tak duże wykluczenie komunikacyjne, jest jeszcze większe. Spokojnie można stwierdzić, że liczba miejscowości pozbawionych jakiejkolwiek komunikacji w kwietniu tylko w województwie warmińsko Mazurskim podwoiła się. Samorządy oszczędzające teraz na biletach, po powrocie dzieci do szkół, nie będą miały do dyspozycji żadnego przewoźnika. Nikt bowiem nie będzie w stanie tak długo funkcjonować bez żadnego wsparcia. W tej sprawie winien zareagować marszałek Gustaw Marek Brzezin, który odpowiedzialny jest m.in. za refundacje biletów miesięcznych. Wracam również do ograniczeń liczby przewożonych pasażerów. Na liniach komercyjnych cena biletu skalkulowana jest m.in. co do liczby pasażerów przewożonych w pojeździe. Jeśli zatem bilet na trasie X kosztował 5 zł, to ile bilet powinien kosztować obecnie, jeśli liczba pasażerów zgodnie z ograniczeniami jest o połowię mniejsza? Teoretycznie 10 zł. Ale wiemy, że takiej ceny nie zaakceptują pasażerowie. Nie chcę tu bronić interesów przewoźników, ale sytuacja jest trudna. Kolejny ubytek to refundacje biletów ulgowych. Ich sprzedaż , ze względu na zamknięte szkoły spadła na liniach komercyjnych praktycznie do zera.Obraz transportu zbiorowego po zakończeniu kryzysu będzie tragiczny. Skutkują tu również zaniechania związane z brakiem nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym.Informacja z ostatniej chwili – Urząd Marszałkowski wstrzymał refundacje do biletów ulgowych zakupionych na miesiąc kwiecień. Na jakiej podstawie? To oznaczać może początek końca wielu firm transportowych z Warmii i Mazur.