Ministerstwo Zdrowia nadal nie złagodziło restrykcji związanych z liczbą pasażerów przewożonych komunikacja zbiorową. Taka postawa powoduje coraz więcej problemów związanych z prawidłową realizacją przewozów. Na przystankach w godzinach porannego i popołudniowego szczytu, zostaje coraz więcej niezadowolonych pasażerów, którzy nie mogą wsiąść do pojazdu z powodu braku miejsc. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przewozach regionalnych. Tu pasażer nie dość że nie może nie dojechać na czas do pracy, to nie ma równiez pewności , ze będzie miał kolejny autobus. Dodatkowo przewoźnicy, którzy zdecydowali się na ponowne uruchomienie linii, zmuszeni byli podnieść ceny, aby przejazd był opłacalny. Na niektórych trasach bilety podrożały o 100 %. Jest to zrozumiałe, jeśli autobus może zabrać o połowę niej pasażerów niż przed wybuchem epidemii. Ale kij ma dwa końce. Wysoka cena może w przyszłości odstraszyć pasażerów, którzy mogą zdecydować się na zakup auta prywatnego. To wygeneruje kolejna fale spadku liczby pasażerów i dalsza degradacje linii. Wydaj się, że wygrały te gminy, które zaryzykowały i uruchomiły transport publiczny. dzięki temu pasażerowie nie są narażeni na tak drastyczne podwyżki jak ma to miejsce w przewozach komercyjnych. Mają również pewność, że autobus przyjedzie zgodnie z rozkładem. Fot. Autobusy Solaris nr taborowy 102 i 1062 operator MPK Olsztyn i Solaris nr taborowy A 804 operator Meteor, ul Lubelska.